Jadąc w Bieszczady, myślałem, że to będzie tylko odpoczynek w nowym miejscu, pośród dzikiej przyrody. Zaskoczenie pojawiło się już pierwszego dnia, kiedy nogi poniosły nas szlakiem ze Smereka na Połoninę Wetlińską. Kilkanaście kilometrów wędrówki po kamieniach, błocie i w deszczu, okupione wysiłkiem ostatecznie dało wiele szczęścia. Pozwoliło nabrać dystansu do wszystkiego co zostało w domu, znaleźć trochę wolności. Jednak nawet tam wysoko w górach „dopadło” mnie ratownictwo. Czytaj dalej…