Weszłam do ambulansu i opadły mi ręce. Deska, wata, woda utleniona i nożyczki. Ot, całe wyposażenie zespołu ratownictwa medycznego. To wcale nie był sen, to rzeczywistość w Ghanie. Zaczęłam pracę w Akrze, dwa dni po tym jak uzyskałam tytułu ratownika medycznego. Spakowałam walizki i ruszyłam do Afryki. Wielu uznałoby to za szalone, ale mnie już od dawna codzienność nie wystarczyła. To w Ghanie w epicentrum cholery znalazłam swój sens życia. Czytaj dalej…