Program ITLS (wcześniej BTLS) rozpoczął się w Polsce 16 lat temu. To pierwsze w naszym kraju nowoczesne, mające narodową certyfikację szkolenie dla służb ratownictwa medycznego. Twórcą projektu ITLS, autorem pierwszego podręcznika i redaktorem kolejnych, a także przewodniczącym międzynarodowego stowarzyszenia trenerów leczenia urazów jest dr John E. Campbell. Tyle na temat autorów i historii kursu. Niedawno uczestniczyłem w 3-dniowym ITLS Advanced Provider Course zorganizowanym przez Medycynę Praktyczną w Krakowie. Czy było warto trochę zapłacić i poświęcić czas?
Żeby poznać ITLS nie trzeba jechać na kurs. Pewnie jak każdy ratownik (lub student) kupiłem wcześniej podręcznik. To potężna dawka wiedzy zamknięta w 22 rozdziałach poświęconych leczeniu poszkodowanych po urazie. Można przypomnieć sobie anatomię, prześledzić procedury i poznać aktualne technologie, a także poczytać o konkretnych przypadkach klinicznych. Wydawałoby się, że podręcznik ma wszystko. Okazuje się, że nie. Schemat badania poszkodowanego jest najważniejszy. To trzeba zrobić realnie. To gwarantuje tylko kurs, który stanowi dopełnienie książki. Celem szkolenia jest wypracowanie idealnego schematu, czyli takiego, w którym podczas badania poszkodowanego nie pominiemy obrażeń stanowiących zagrożenie życia i w odpowiednim czasie wykonamy interwencje krytyczne.
Instruktorzy zakładają, że czynności medyczne są wszystkim dobrze znane, ale mimo to można sobie w większości je przypomnieć i przećwiczyć. Są to między innymi: unieruchomienia (w tym pediatryczne), udrażnianie dróg oddechowych, dostępy donaczyniowe, odbarczanie odmy i wykonywanie konikopunkcji, zakładanie staz i wiele innych…
Uczestnicy pracują w kilkuosobowych grupach. Podczas ćwiczeń zespół tworzą trzy osoby, z czego jeden jest liderem a pozostali wykonują jego polecenia. Podczas transportu poszkodowanego do szpitala jeden członek zespołu zostaje wyeliminowany (kierowca podczas jazdy). Każda sala to inny instruktor i temat.
Każdy z uczestników ma okazję być liderem, zbadać poszkodowanego (nie zawsze jest nim manekin), podjąć decyzję dot. interwencji i transportu. Scenki odbywają się dynamicznie. Celem kursu są przede wszystkim ćwiczenia. Ćwiczenia. Ćwiczenia. Są też wykłady, takie jak: zabezpieczenie miejsca zdarzenia, badanie poszkodowanego, wstrząs, krew i płyny ustrojowe, pacjent pod wpływem.
Scenariusze są dobrze przygotowane. Przynajmniej odniosłem takie wrażenie, że nic nie jest robione “na poczekaniu”. Instruktorzy poświęcają wiele uwagi uczestnikom i dzielą się wiedzą na podstawie własnych doświadczeń. Manekiny nie są najnowocześniejsze, ale dobrze oddają stan pacjenta. Można wyczuć oddech, zbadać tętno i sczytać rytm z łyżek. Nie są wyeksploatowane. Na brak pozostałego sprzętu nie można narzekać.
Instruktorzy to w większości ratownicy medyczni, pasjonaci swojego zawodu. Dwoje prowadzących było kandydatami na instruktorów ITLS. Dyrektorem kursu był Jakub Rychlik. Polecam zajrzeć na jego stronę klikając w nazwisko. Uczestnicy kursu to lekarze i ratownicy medyczni. Z tych pierwszych większość to anestezjolodzy. Niektórzy na kurs przyjechali zza granicy, np. z Niemiec i Szwecji. Poznałem fajnych ludzi z różnych stron Polski, wymieniłem doświadczenia. Komunikowanie się z kolegami z kursu ułatwiły identyfikatory.
Po ponad 20 godzinach intensywnego szkolenia zaplanowany jest egzamin. Certyfikat otrzymują tylko Ci, którzy go zdadzą. Składa się z testu pisemnego oraz części praktycznej. O kryteriach egzaminu zostałem poinformowany znacznie wcześniej. W materiałach, które uczestnik dostaje do domu po zakwalifikowaniu na kurs, oprócz podręcznika znajduje się również przykładowy test (50 pytań) oraz kryteria zaliczenia. Na korytarzach siedziby Medycyny Praktycznej czuć było lekki stres… Instruktorzy bardzo poważnie podchodzili do tematu, ale jednocześnie uspokajali kursantów.
Na egzamin każdy wchodził pojedynczo. W sali czekało dwóch instruktorów. Zadanie polegało na wykonaniu jednej scenki z jednym poszkodowanym, w czasie nie dłuższym, niż 10 min. Poszkodowani wybierani byli losowo. Mógł to być motocyklista (tak jak w moim przypadku) we wstrząsie neurogennym, jak również robotnik po upadku z wysokości, kobieta ciężarna po wypadku komunikacyjnym, pacjent pediatryczny i wiele innych poszkodowanych po różnych urazach. Wyniki egzaminu można było poznać na sam koniec, dopiero jak wszyscy mieli go już za sobą. Wszyscy zdali. Jedna osoba dostała ocenę “IP” (Instructor Potential). Została zaproszona do udziału w kursie instruktorskim.
Jadąc na kurs miałem duże oczekiwania i wysoko podniesioną poprzeczkę. Medycyna Praktyczna zdała. Byli świetni ludzie, zarówno instruktorzy jak i sami uczestnicy. Wszystkich przy okazji serdecznie pozdrawiam! Były przerwy kawowe i bardzo dobry catering. Grzechem byłoby nie wspomnieć o siedzibie Medycyny Praktycznej w Cholerzynie pod Krakowem. Uczestników wita charakterystyczny budynek fasadą przypominający równoległobok, który stanowi logotyp firmy. Lokalizacja okazała się jedynym problemem. Codziennie byliśmy spóźnieni… nawigacja szalała.
Do Medycyny Praktycznej chciałbym wrócić jak najszybciej. Nie mam się do czego przyczepić. Kurs nie jest drogi, to my za mało zarabiamy. Certyfikat ważny jest przez okres trzech lat. Poniżej przygotowałem opinie innych i przydatne linki. Wronka też poleca.
Zuzia – lekarz anestezjolog: “Bardzo dobry kurs. Polecam wszystkim. Usystematyzuje wiedzę. Dał mi możliwość sprawdzić się w różnych sytuacjach. Czuję się pewniejsza.”
Jarek – chirurg w trakcie specjalizacji: “Profesjonalnie zorganizowany kurs, wysoce wykwalifikowana kadra podchodząca z pasją do prezentowanych zagadnień.”
Paweł – ratownik medyczny: “Rewelacyjnie zorganizowany kurs, instruktorzy bardzo dobrze przygotowani i pomocni. Warto przyjechać i usystematyzować wiedzę dotyczącą urazów.”
Kasia – ratownik medyczny: “Kurs profesjonalnie zorganizowany. Doskonalący i pozwalający usystematyzować działania na miejscu zdarzenia. Bardzo polecam.”
Stanisław – ratownik medyczny: “Długo nie chciałem tu przyjechać, ale namówił mnie kolega, który jest bardzo dobrym ratownikiem i powiedział: “Jedź Stachu, ten kurs sprawi, że będziesz czuł się pewniej w ratowaniu ludzkiego życia”. Przyjechałem tu i mogę Robertowi powiedzieć: “R. Miałeś rację, warto było!”.
Szkolenia medycyny praktycznej
Byłeś/aś na kursie? Podziel się spostrzeżeniami w komentarzu. Dzięki!
Brak komentarzy