1. Wygląd – “Jak Cię widzą, tak Cię piszą”. Warto zacząć myśleć o tym już na studiach. Na zajęciach klinicznych w szpitalu fartuch to podstawa. Warto ubrać też białe spodnie i buty na zmianę (to duże przedsięwzięcie, zejście do szatni i striptiz). Nie chodzi o dobry outfit, ale o szacunek dla pacjentów oraz zasady aseptyki. Wyjątkiem jest stetoskop na pierwszym roku lekarskiego – nie wiadomo do końca jak go używać, ważne, że jest (najlepiej Littmann). Strój ratowniczy powinien być zgodny z ustawą, w kolorze czerwieni fluorescencyjnej. Czasem widzę ratowników w sneakersach. Wygodę na długim dyżurze jestem w stanie zrozumieć, ale na obstawie medycznej? Nie! Buty za kostkę są niezbędne. Zęby krokodyla na szyi i sygnety na palcach są za to zbędne.
2. Kultura osobista – Każdy lubi rzucać brzydkimi słowami, kiedy się zdenerwuje. Na dyżurze starajmy się tego unikać (przynajmniej w obecności pacjenta). Używajmy języka, który jest godny zawodu. Po wizycie pacjent będzie opisywał całą grupę zawodową, nie konkretny zespół. Ratownictwo medyczne jest w Polsce świeżym zawodem – pozwólmy sobie zdobyć zaufanie społeczeństwa. Pamiętajmy, o cierpliwości do pacjentów – nie każdy skończył studia medyczne i rozumie nasz profesjonalny język.
3. Profesjonalizm – Czynności medyczne należy wykonywać prawidłowo, z należytą dokładnością. Profesjonalista jest zawsze przygotowany, nie szuka godzinę stazy w torbie. Baterie w defibrylatorze są naładowane, elektrody uzupełnione, sprzęt jest gotowy na każdą wizytę. Ratownik/lekarz nie może powiedzieć pacjentowi, że skończyły się leki.
4. Opanowanie – Kto zostanie z pacjentem, kiedy zemdlejesz na widok krwi? To też jest umiejętność zachowania spokoju w sytuacji, kiedy wokół Ciebie wszyscy krzyczą w panice. Ratownik musi być cały czas skoncentrowany na swojej pracy.
5. Kondycja i sprawność fizyczna – Potrzebne do noszenia pacjentów. To błędne myślenie. W przypadku pacjenta z niewydolnością, oprócz czynności wykonanych na miejscu, trzeba go zawieźć do szpitala. Ktoś musi sprawić, że pacjent znajdzie się w karetce. Niestety zaklęcia magiczne nie pomagają, ale z pomocą przychodzi odpowiedni sprzęt. Krzesełko kardiologiczne jest tak zaprojektowane, że zjeżdża jak czołg po schodach, ale trzeba je kontrolować. Większość pacjentów nie wymaga takiego transportu, sami są w stanie chodzić albo ich stan nie wymaga przewiezienia do szpitala. Kondycja przyda się podczas długiej reanimacji – nie każdy zespół wyposażony jest w Autopulse/Lucas (urządzenie do masażu klatki piersiowej). Najważniejsze – każdy ratownik powinien być przystojny i dobrze zbudowany (prawda, drogie Panie?). Warto dbać o siebie, biegać, chodzić na siłownię, na ściankę wspinaczkową. Na szczęście wielu ratowników medycznych tak robi.
6. Odpowiedzialność – W zespole podstawowym nie ma lekarza, decyzje podejmuje ratownik medyczny. Kierownik zespołu odpowiedzialny jest za pacjenta i cały zespół. Każda decyzja musi być przemyślana. Błąd może wiele kosztować, ale jest wliczony w tę pracę. Poczucie odpowiedzialności zmusza do wytężonego myślenia i zmniejsza prawdopodobieństwo popełnienia błędu. Na pierwszym roku studiów każdy chce być liderem. Na trzecim, nikt.
7. Wiedza – Trzeba ją pielęgnować cały czas. Na SOR można wezwać każdego lekarza specjalistę. W opiece przedszpitalnej ratownik medyczny musi stawić czoła stanom nagłym różnego pochodzenia. Musi nabyć wiedzę z różnych dziedzin, choć najważniejsza według mnie jest medycyna ratunkowa.
8. Praca zespołowa – Trzeba współpracować. Wiadomo, że miło jest, kiedy członkowie zespołu się lubią, ale każdy ma swój styl bycia, który nie każdemu może odpowiadać. To fundament pracy w ratownictwie medycznym. Dobry zespół porozumiewa się bez słów. Ujednolicony system kształcenia ratowników w Europie pozwala na efektywną współpracę różnych służb. W sytuacjach krytycznych docenia się obecność kolegi/koleżanki z zespołu.
9. Poczucie humoru – Wypalenie zawodowe. Obcowanie z pacjentem w ratownictwie medycznym może nadwyrężyć stan psychiczny. Widok śmierci i cierpiących ludzi to chleb powszedni. Niebezpieczne jest tzw. wypalenie zawodowe, bądź PTSD. Nawet po najgorszych wizytach trzeba jak najszybciej wrócić do rzeczywistości. Żartowanie i rozmawianie z kolegami na podstacji pomaga. Nie bój się żartować i miej dystans do siebie – nie zwariujesz.
10. Pokora – To trudne. Jej brak odczuwalny jest już na studiach. Ratownicy KPP, na przykład ratownicy WOPR, podejmują decyzję o podjęciu studiów na kierunku ratownictwo medyczne. Na pierwszych zajęciach wiedzą już wszystko. Mam nadzieję, że Repa (dobry kolega ze studiów) nie obrazi się za to zdanie, ale jego akurat to nie dotyczy. Syndrom pojawia się nie tylko wśród ratowników KPP, po prostu coś takiego występuje. Sięgając pamięcią wstecz, przypominam sobie sytuację z przedmiotu Techniki zabiegów medycznych. Sam powiedziałem, że nie muszę czegoś robić, bo to umiem (kaniulacja żył obwodowych). Co jakiś czas zdarza mi się to spieprzyć, szczególnie u starszych pacjentów z nitkowatymi żyłkami. Wtedy strasznie się denerwuję. Na szczęście pokory nabiera się z czasem i człowiek uświadamia sobie, że jest na samym początku i tak naprawdę jeszcze niczego nie umie.
Te 10 punktów ma duże znaczenie w pracy z drugim człowiekiem. Chciałbym żeby każdy dążył do tego, by móc się nimi charakteryzować. Zgadzacie się?
4 komentarze
Bo się Panie ratowniczki obraża na Ciebie;) “powinni być przystojni i dobrze zbudowani..” A kobiet w tym w zawodzie to nie ma?
Gratuluję i pozdrawiam 🙂
Przyznaję, że pominąłem płeć piękną. O kobietach w ratownictwie będzie osobny wpis. Dzięki! 🙂
Maciej, gratulacje. Po prostu pisz! Powodzenia 🙂
super ! <3